Zgwałcona.
Leżysz w łóżku,
już trzeci dzień,
wogóle nie wstajesz,
nie poruszasz się...
Po policzku przestały
płynąć łzy,
na pościeli
zaschły już ślady krwi...
Poraniona dusza
cierpi jak nigdy,
na psychice
nie chcą zagoić się blizny,
Brakuje Ci do wszystkiego chęci,
tylko czasem myślisz
by sięgnąć po żyletki ...
Nie możesz jeść,
Nie możesz spać,
bo gdy zamykasz oczy
widzisz jego twarz...
Ironiczny uśmiech
gdy Ci krzywdę robił
i ten obrzydliwy głos
gdy mówił,
że sama sie o to prosisz ...
Chodzący ideał,
kochający facet ...
brutalnie Cię zgwałcił
na pierwszej randce ...
A gdy chciałaś się bronić
dostałaś w twarz ...
Potem czułaś tylko bół
i przerażający strach ...
Dziś nie zgłosisz tego,
nie masz siły
by znów z tym draniem walczyć,
a następnej nocy ...
w białej pościeli ...
on kolejną ofiarę zgwałci ...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.