Zieleń twych oczu
Nad taflą spokojności twych zielonych oczu
liliami zakwitłam
zanurzona w niej zrodziłam się chwilą
co niepostrzeżenie przychodzi
nieproszona
Wtedy siada nad brzegiem morza
głaska grzywę fali i odchodzi
wspomnieniem
zaklętym w śpiewie nadmorskiej ptaszyny
Maluję wtedy oczami wyobraźni tę zieleń
co dziś mnie we snach odwiedza
nad ranem uśmiechem budzi
z dziecięcym zachwytem ją łapię i tulę
by nie zostawiła mnie nigdy w niedoli
tęsknoty
i pozwalała pisać stronę po stronie
strofą niezliczonych wspomnień
aż siwy włos mą głowę pokryje.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.