Zjednoczeni
Szkatułkę życia odkładam
granice rozmyły się we śnie
runął pałacyk marzeń
odarty z nadziei przedwcześnie
Porzucam cuda niedokończone
gwiazdy podziemne gorące
samotny w wierze odchodzę
tylko wierzby z nawyku płaczące
Do nieba znów mnie zabierzcie
-dla ciebie podważę dogmaty miłości-
resztki pamięci zniknęły
na proch roztarte w nieskończoności
Zostawiam ból co serce otworzył
niczym grot strzały spękany
klękam zmęczony przed tobą
lekkimi dłońmi muskasz me rany
I anioł jak motyl zatańczył
na wspólnym grobie z modlitwy świeczkami
aby wszystko się dokonało
pomiędzy światem a nami
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.