Zniewaga
Wychodzę z domu - ty plujesz mi w twarz.
I krzyczysz: "Hej gnojku! Jak się dziś
masz?!"
Czy to możliwe, że jesteś tak głupi?
Czy ty nie widzisz, że ja tobą gardzę?
Ty chcesz mnie zgnieść, jak nędznego
robaka,
Niestety, na to już nic nie poradzę.
Myślisz, że możesz mnie ranić bez końca?
Myślisz, że zawszę będę już bierny?
Ja jednak jestem lepszy od ciebie,
Gdyż sprawie mojej zostaję wierny.
I puszczam zniewagi mimo swych uszu,
I jestem jak tarcza, przyjmując ciosy.
Gdyż ludzka nienawiść zniszczyła już wiele,
Zburzyła domy, spaliła stosy.
Lecz kiedyś i dla mnie nastanie koniec,
Drugiego policzka już nie nadstawię.
I wyrwę ci serce! Wydłubię twe oczy!
Zanim od własnych ran się wykrwawię...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.