Zwyczajne Krętactwo
Chciałam byś dał mi zrozumienie;
co było powodem: Miłość, czy
Natchnienie?
Wiem jednako, że nie było Ci łatwo,
lecz nie zabrałeś nadziei; nie tonęłam
tratwą.
By kupić bilet w kolejce długo stałam;
już ogłoszono odjazd, ja wciąż
rozmyślałam.
Nawet ta Miłość dawała poczucie fatalne,
bo przeze mnie cierpiałeś tak
nieustannie.
Często zadawałam to pytanie sobie:
"Dlaczego tyle uczucia posiadasz jeszcze w
sobie?".
Odpowiedź była zagadką i rozwiązania nie
znałam,
i chociaż próbowałam, ja nie umiałam.
Przyznaję, że nie czułam tego, co czuć
chciałam;
i bardzo długi czas jedynie winę w sobie
miałam.
Chciałam spełnić jedynie swe marzenie
i oddać ten "raj uroczy" w
niezapomnienie.
Jednak spasowałeś nad wszystkim; zostawiłeś
za płotem,
a ja zaczęłam z ulgą przez życie iść łatwym
krokiem.
I poznałam odpowiedź na gnębiące
pytania;
przez które - powiedzmy - tkwiła w tobie
rana.
Dziękuję za osąd i wszelkie przygany;
lecz nigdy nie będziesz przeze mnie
kochany.
Ta zazdrość codzienna dużo mi pokazała;
i wiekszej mocy w siebie samą mi dała.
Nigdy nie zaczniemy wszystkiego raz
jeszcze,
bo tego bólu w swej głowie więcej nie
pomieszczę.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.