Życie schizofreniczki
Biegnę, potykam się, padam na twarz.
Podnosze oczy - znowu ONI!
Obserwują mnie, śledzą, nie dają żyć,
wszędzzie gdzie ja, tam ONI!
Nie mają twarzy, są ubrani na czarno,
śmiech podobny do żaby mają,
skóra węża,
ręce stracha na wróble.
Przybysze z kosmosu?
Monstrum?
Przyglądam się bliżej.
Boże, to niemożliwe!
To ja!
Oczy mam wyłupiaste,
usta zszyte,
z nosa krew płynie,
a z oczu...
Z nich tylko robaki wychodzą.
Przestraszona uciekam, ale jestem
wszędzie!
Jak schronić się mam przed sobą?
Biegnę przed siebie,
może sama odejde.
...........................................
..........
Nie ma mnie!
Radosna przystaję i skaczę ze szczęścia.
Naraz ból głowy mnie nachodzi.
Krzycze z bólu,
coś z niej mi wychodzi!
Tak to ONI!
Wkradli się do środka,
a teraz mnie niszczą.
Chwytam się za kamień i uderzam się nim.
Pragnę samodestrukcji.
Oni połykają moje myśli, wspomnienia.
Odejdzcie!
Idźcie precz!
Zostawcie mnie w spokoju!
Nie!!!!!!!!!!!!
...........................................
...........
Otwieram oczy,
światło mnie oślepia.
Gdzie jestem?
Wszędzie biel,
cztery ściany,
łóżko i ja.
Ręce mam związane.
Co się dzieje?
Nagle przebłysk pamięci.
Już wiem.
Przecież jestem w niebie...
Nie zatracajcie się w świat nierzeczywisty. Ten prawdziwy też jest piękny, ale sami do tego musicie dojść. Ryzyko czasami się opłaca:-)
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.