Żyletka
miłość zbiera żniwo wiosną
wielkie oczy
wyschnięte łzy
kruche żyły
resztki krwi
miękkie usta
gorzki smak
dlaczego tak
pragnęłam nad życie
gorące krople krwi
powoli liczę
gwiazd mi
tylko szkoda
o już śnię
nie kochałeś mnie
zapadam w nicość
godzina w godzinę
mrok koca ukrywa
ten stan odrobinę
ciemność w strach
jak zwiędłą roślinę
już potrafię po bliznach
wodzić palcem
najczulszych zakamarków umysłu
stałeś się bywalcem
nie biorę odpowiedzialności
za to co mówię w twoich snach
Komentarze (28)
Czuć w Twoim wierszu dramatyzm w każdej strofie.
Dobrze oddany. Smutne to, że dotyczy on miłości.
Pozdrawiam:)
Tak w młodym wieku wszystko wydaje się inne niż w
rzeczywistości. Zmysły i wrażliwość panują totalnie
nad ciałem robiąc niejednokrotnie krzywdę...
najbliższym również.
Ciekawa forma, niebanalna
treść, jednym słowem; super.
Miłego dnia.
Komentarz za lotką:))))
Majac nascie lat, kochamy głębiej, nienawidzimy
mocniej, śmiejemy się głośniej, kolory maja soczysta
barwę a czerń jest nieprzenikniona. Warto w takich
dramatycznych sytuacjach mieć przy sobie kogoś trzeźwo
myślącego. Pozdrawiam serdecznie.
Smutny a nawet dramatyczny.Pozdrawiam
No chciałem tylko zobrazować moment samobójstwa
nastokatki z powodu niespełnionej miłości za pomocą
matczynej żyletki do usuwania zbędnego owłosienia z
odrostów od tułowia...
...i bardzo dobrze! - do puenty się odnoszę...
Nie! Kurka rurka! nie wiem co mam powiedzieć...
Dobre to, tyle powiem :-)
Czarno widzisz peelkę. Ale bywa, bywa... Zupełnie
niepotrzebnie.
Zawsze w takich sytuacjach mówię, że warto przeczekać
i pochopnie nie robić głupstw. Potem wraca trzeźwość
myślenia i żyletka kojarzy się tylko z goleniem:)
Lekko przerażające.
Niestety prawdziwy
Oj mocny i krwawy...