Zyta
Raz zakochała się we mnie Zyta,
chyba dlatego że miała strita.
Albo ciut nazbyt była napita,
wszak na nią działa tak okowita.
Bardzo postawna jest z niej kobita,
chętna do łóżka. A do koryta
ciągnie mnie także, gdy ktoś zapyta,
po tym jak sprawdzi moje kopyta.
Brudne, to zaraz morda obita.
W przedszkolu zwali ją Afrodyta,
lecz jeść kochała i dziś z tym kwita.
Teraz w swych kształtach jest dość
obfita,
jednak wciąż nosi się jak elita,
co w nocy mądre książeczki czyta.
Czasem gdy między nami coś zgrzyta
mówi, że ojcem mym jest kosmita.
Wtedy mi w głowie myśl taka świta,
iż to jej pewnie zdradził wróżbita.
Lecz już po chwili miłość rozkwita,
a ja trwam przy niej jak neofita.
Komentarze (12)
No to życzę wielu fajnych przeżyć u jej boku.
fajna ta Zyta.
Ale Zyta. Z uśmiechem pozdrawiam.
Sławo jak tylko wróciłem ( jutro wiersz ) przeczytałem
ten tu teraz.Spróbuj napisać o mnie taki że sie pół
Beja śmieje, to pożałujesz.A z resztą do
Beja...Przepraszam do Boju.
Nie wiem czy takie są Zyty ale ty chyba wiesz ...z
uśmiechem się czyta...pozdrawiam GP.
Aż się uśmiechnęłam. Fajny wiersz.
Pozdrawiam serdecznie
Dziękuję za rozbawienie Sławku :)
Serdeczności zostawiam
Nieco sarkastycznie o Zycie,
choć stwierdzić wypada, że peel ma wyjątkową
predylekcję do tej kobity,
pozdrawiam serdecznie:))
Rozbawiła mnie Zyta, ale przyjemna była u Ciebie
wizyta. Pozdrawiam serdecznie z uśmiechem:)
A zyta to po warmińsku- zwyczaj.
Ten neofita mnie rozbawił.
Ha ha rozbawiłeś tą "obfitością"
i miłością Zyty,
zaradnej kobity ;))
Pozdrawiam z uśmiechem :)
Super!
Na wesoło!
Rozbawiłeś wersami...
Pozdrawiam serdecznie