* (alkoholizm nas uleczył...)
alkoholizm nas uleczył
kazał nam zostać
kiedy wszyscy uciekali
kiedy działa się zbrodnia
myśmy pili
na zielonych gałęziach
uprawialiśmy seks
i piknikowaliśmy na polanach
a kiedy zjedliśmy już wszystką kiełbasę
i kanapki z pomidorem
musieliśmy więcej pić
więc piliśmy
z kobietami i mężczyznami
na torowiskach,
pod latarniami,
w mieszkaniach, bramach
a potem sikaliśmy i kochaliśmy jak psy
alkoholizm raził przez skórę
więc nie można było nas przeoczyć
i niepostrzeżenie dotknąć
niepostrzeżenie polubić
zabrać ze sobą
wszyscy gdzieś szli
wymijali nas
jak pochodnie ? kałuże ?
dzięki temu mogliśmy zostać
w trawie, zaułkach, na ulicach
mogliśmy się lepiej poznać i lepiej
wykorzystać
gdy działa się polityka
a ludzie mieli swoje rankingi
myśmy mieli swoją
bożonarodzeniową wersję świata
i nawet gdy dziwnie wyglądaliśmy
ubierając choinki na plażach, w lipcu
to przecież nie mieliśmy zamiaru jeszcze tu
wrócić
Komentarze (5)
poezja emocji niemarginalnych...
o matko! świetny wiersz!
No właśnie, jak się tu uchowałaś ? DUŻY PLUS !
ja się pytam jak się uchowałaś taka niewidoczna i
niedoceniana tutaj ?
albo żeście na lotniczym paliwie dopalacze odpalali
albo ten bimber z CH3OH zmieszali,że ściemniało się
szybciej i delirka skakała do gardeł spragnionych
uczciwej Hary do dziarania i na okrągło:
bania,bania,bania!