* (idę...)
idę do szpitala oddać krew
wycisnąć ją z mojej ręki
tej ręki która zabijała
dziś tą ręką uratuję dziecko
czyjąś matkę, siostrę
ja też mam siostrę
moja siostra ma jasne włosy i dobrego
męża
moja siostra śpi teraz spokojnie
a ja zamieniam się w Boga
i ułaskawiam śmiertelnych
wkładam w ich usta swoją krew
karmię
uzdrawiam
dziś jestem święta
rozsadza mnie świętość, hojność
umywalko, wanno, nie żałujcie sobie
odratuję was, pijcie
pijcie chorzy, pijcie umierający,
opróżnijcie szklanki
ja je uzupełnię
chodzę pomiędzy łóżkami szpitalnymi i
nie czuję bólu
gdy wycieka ze mnie
przyprowadźcie swoich gości, swoje psy
dla wszystkich starczy
chodzę pomiędzy drzewami w przyszpitalnym
ogrodzie
pijcie drzewa, pij trawo
pij ziemio
a gdy wrócę zrobię sobie drinka
zimną białą ręką, pustą ręką
Komentarze (1)
głupi wiersz, bezsensownie napisany, o czymś takim
raczej się nie pisze a jak już to inaczej się
formuje,pozdrawiam