A330 Lot 447
Jedni spali, inni jedli
nikt nie przypuszczał, co nastanie
do kokpitu weszła stewardessa
"czy coś podać panie kapitanie ?"
"Tak proszę kawę, bez mleka, czarną
przed nami lotu godzin jedenaście
a na wschodzie robi się burza
my prosto w nią lecimy właśnie"
"Proszę spokojnie to jest normalne
wlecieliśmy w front rozległy wielce
zapnijcie pasy to nic groźnego
w co drugim locie są turbulencje"
"czy mogę do łazienki?" "oj nie teraz
za chwilę powinno się uspokoić"
radio szumi, "hallo wieża"
drugi pilot prubuje nastroić
Coś przeleciało po obudowie
może to piorun, a może strach
"tracimy wysokość", "tracimy ciśnienie"
a na pokładzie narasta wrzask
światło miga, biega obsługa
jakaś kobieta bierze dziecko na ręce
pęka szyba a za nią druga
fruwają dookoła bagaże podręczne
Jeśli to koniec to czemu taki
czemu nie w domu, przy mężu, przy żonie
kawa wylała się dawno temu
wszystko w kokpicie jest poplamione
patrzą na siebie i chyba wiedzą
że lądowanie im nie jest pisane
za kilka godzin świat cały w szoku
będzie ich szukał po oceanie

YARI

Komentarze (4)
Bardzo smutne, to jest właśnie to nigdy nie wiemy,
kiedy przyjdzie pożegnać się z ludźmi i światem tego
nie da się przewidzieć.
Przeszyły mnie ciarki gdy przeczytałam , zimno ramiona
oplotło , tak bardzo też bym się bała , lecieć tak
wysoko , drogą do nikąd . Jestem pod silnym wrażeniem
Twojego wiersza .
Oddajesz hołd ważnym wydarzeniom i chwała Ci za to.
tak, to straszne... dlatego boję się latać. pozdrawiam
ciepło :)