A’ grypa
Nikt mnie nie rozgrzał tego ranka,
Jak, ty, o wielka a’grypino!
Ni moja żona, ani kochanka;
Czy też korzenne, grzane wino.
Co ty za moc posiadasz pani?
Jeszczem nie widział cię na oczy,
To już przeczułem, a dreszczami
Ciałem mym trzęsłaś do północy.
A kiedym poznał cię w mym łożu,
Majaki, gorąc, jakieś dziwy
Śnić się poczęły, chciałem uciec
Lecz pochwyciłaś mnie w swe tryby.
I tak pieściłaś mnie do rana,
A siódme poty jam wylewał.
Litości nie masz ukochana,
Chciwości pełna, ja się gniewam!!
Nie takiej chciałem przecie kochanki
Jak ty. Nie dajesz przyjemności?
Cóż, że termometr prawie pęka,
A ta niechciana tu się mości.
W miechach zaś rzęzi, kaszel dusi,
Teściowa bańki, żonka okłady,
Idź do cholery, diabli z tobą;
Grypo, nie mogę ci dać rady!!
Wybaczcie, dziś w pościeli brykam, stąd brak imionnika.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.