Ach, wietrze...
Ach, wietrze, wietrze, szalony wietrze
nic nie ma w tobie z dawnej pieszczoty.
Nie szepczesz włosom, warg nie dotykasz.
Czy chcesz mi dzisiaj powiedzieć o tym
i wytłumaczyć swój stan obecny,
gdy bielą rzucasz bez końca w oczy,
bo nic nie wróży z gniewnego głosu,
że świt nam wstanie, jak barwny motyl.
Pomimo tego, żeś jest uparty
i przeprowadzasz swoją strategię,
nie wpuszczę ciebie do moich myśli,
byś zaczął śpiewać wietrzne elegie.
Gwiazdy ze śniegu ciepłem przysypię,
niech się zanurzą w miodzie po brzegi.
To mi pozwoli na palcach pobiec,
zapachem słowa zabarwić szepty.
Dziękuję za pomoc :)
Komentarze (7)
brawo,brawo ja tak nie potrafię.
,,nie wpuszczę ciebie do moich myśli,
byś zaczął śpiewać wietrzne elegie''-Magiczne wprost
słowa.
Wiatr, ciekawy temat. U mnie kiedyś też się przewinął.
Tutaj jest jak szalona miłość, która czasami jest
najpiękniejsza. Pozdrawiam:)
I nie zapomnij przywiać nam wietrze razem z miłością
ciepłe powietrze.
Bardzo zgrabnie dobrane słowa :)
Lubię Twoją liryczną poezję.Czarujesz czytelnika
nietuzinkowymi metaforami. Pozdrawiam
ciekawie poprowadzona myśl... popraw "byś zaczął
śpiewać wietrzne elegię" chodzi o jednorazowy śpiew
czy wielokrotny? pozdrawiam p.s. u mnie za oknem mocno
wieje...