Ale to...nic
Okruchy zbierała,
bo wszystko oddawała wyciagnietym
dłoniom
więc niewiele tego zostawało,
ale to nic wciaż miała zdrowy umysł i
ciało
(tak wtedy jej sie zdawało).
Oferowała swą radość życia,
jak magnes przyciagała dusze problemowe,
ale to nic, wszakże energii dość miała,
więc dlaczego się nie podzielić
(tak wtedy myślała).
Spijała krople deszczu płynące po jej
twarzy,
wówczas, gdy spragnieni pili wodę
źródlaną,
ale to nic, ważne, że oni mogli nawodnić
swoje ciało,
a pora deszczowa kiedyś znów nadejdzie
(tak wówczas rozumowała)
Nic z tego jednak się nie stało,
pora nie nadeszła, okruchy wyzbierano,
energię skradziono,
ludzie pożarli umysł i ciało,
a dla niej kwatere ósmą,
rząd piąty
państwo wyżebrało.
Komentarze (3)
Smutne, gdy ktoś poświęca się innym, a na końcu
zostaje sam. Rzadko, ale i tak bywa :(
Pozdrawiam.
Smutny wiersz. Powiedziałbym samo życie, ale czy tak
musi być? Pozdrawiam:)
Bardzo smutno o życiu jakiegoś Anioła. Pozdrawiam.