Alpinista
wznosząc ręce nad głowę
podciągam ciało
na szczyt dnia
zaciskam uczuć pas
klamrą powiek
balansując na linie
samotności
poprawiam gorset
na horyzontu szyi
jestem gotowy
udawać
że nie zależy mi
na twoim dotyku
mam tylko nadzieję
że nie spadnę z krzykiem
w rozpaczy
bezdeń
autor
Ignacy Barry
Dodano: 2005-08-31 00:04:14
Ten wiersz przeczytano 602 razy
Oddanych głosów: 18
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.