AMAZONKA
kiedy jeździsz konno
lekko pochylona
Twoje zwinne uda
tkwią w moich strzemionach
unosisz się wolno
w rytmie swego ciała
tak bardzo ponętna
płoniesz w sobie cała
w tej jeździe z wierzchowcem
stajesz się jednością
siodło całe mokre
zroszone miłością
włosy opadają
piersi są nabrzmiałe
a spojrzenia w jeździe
konia przynaglają
ze spokojnej jazdy
przechodzisz w galopy
nagle dziwny skurcz
zniewala Ci stopy
palcami zaciskasz
na ciele popręgi
paznokciami tworzysz
rozkoszy swej pręgi
drogi już nie widzisz
cała załzawiona
a wierzchowiec zgrzany
rozluźnia strzemiona...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.