Anioł
Jak pragnąłem od dawna,
bezsennej czyjejś nocy
nadmiaru ciepła w snach.
Tak niesamowicie...
błogo śniąc obok Ciebie,
a może się chowasz w wietrze,
co tak przepuszcza Twa dusza
a może już jesteś szczęśliwa,
nigdy nie zaufałbym tym.
Przy mnie nie jesteś bezpieczna,
wciąż narażona dna wołanie.
Bywały czasy, gdy serca ochocze,
śpiewały nam pieśni radosne
szeptały wykwintnie.
Zazdrości kordony, tak silnie zwężone,
tuliły mocno nas do snu
zanim zapadł jasny wschód.
Kiedy słońce pogoniło chmury spać
i nazajutrz na śniadanie tylko my,
zanurzył się w morzu słów czas
i nie gonił już nikt.
Z rosy poranka na ciele spijać chcę
życie,
gdy obok otworzysz oczy zielone,
Malachit tak często koił mnie.
Nie znałem nikogo wcześniej kto mi w twarz
powie
jak bardzo boi się słów i jak obawia się
nocnej ciszy
Nie znałem nikogo tak pragnącego
zmarnowania
przy moim boku zatracenia,
póki na nowo, nie poznałem Ciebie.
Komentarze (3)
Zatracenie w miłości jest cudowne gdy jest ona
wzajemna :)
Miłość to dawanie nie branie
to piękne słowo, jest jak brylant nie oszlifiony.
Chciałabym mieć takiego Anioła. Pozdrawiam:)
To nie sztuka kochać sie ukwieconym latem wśrod spiewu
ptakow i szumu wodospadu,sztuką jest trwać w milości
aż do calkowitego zatracenia się:)Pozdrawiam+++