Anioły...
Anioły...
W górę wędrowałam zupełnie sama,
mijałam ludzi,
może trochę zagubionych,
las, drzewa, zieleń liści i traw,
a potem góry...
skały, kamienie,
połoniny...
Samotna...
Przejęta i zalękniona,
trochę smutna,
pozostawiona...
Aż tu nagle muśnięcie...
jakby obok ktoś ze mną był,
wędrował i plecak niósł...
Anioły w Bieszczadach...
Takie ciche i pomagające...
Kielicha z Tobą wypiją,
przy ognisku piosenkę zaśpiewają,
plecak pomogą nieść,
wysłuchają...
Anioł skrzydłem musnął mnie,
poczułam się lekko i szczęśliwa...
Anioły w Bieszczadach ...1.10.06
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.