Apostrofa do sprawiedliwości
O, sprawiedliwości!Gdzieś ty się
podziała,
gdy cię moja głowa często widzieć
chciała?
Gdzie się prowadziłaś? Czemu cię nie
było,
kiedy się wieczorem za tobą tęskniło?
Byłaś mi potrzebna jak matka dziecku
swemu.
Gdy ono płakało, ona szła ku niemu.
Ty nie przychodziłaś, bo płakałam sama.
Czułam się codziennie przez ciebie
odrzucana.
Chciałam cię zobaczyć, poczuć,
zasmakować,
żeby wszystkie żale pod ziemię szybko
schować.
Jednak nieobecna byłaś w moim życiu.
Ze swą niepewnością siedziałam wciąż w
ukryciu.
Ja wierzyłam tylko w ciebie! Że odmienisz
moją dolę.
Wszyscy na mnie korzystali, bo za dobrą
miałam wolę.
W tobie była ma nadzieja i sens życia w
tobie był!
Teraz wszystkie twoje słowa zdmuchnę z ręki
niczym pył.
Kiedy ktoś mnie skrzywdził ciebie wciąż
wołałam,
gdy mi coś nie wyszło za tobą
krzyczałam.
Twój brak w ciężkich chwilach był tego
przyczyną,
że za wszystko Pana Boga obarczałam
winą.
Działałam w twym imieniu, stawałam w twej
obronie,
czy więc nie powinnaś być po mojej
stronie?
Co takiego ci zrobiłam, że się nie
ukazywałaś?
Pewnie nie raz ze mnie kpiłaś, ciężkim
próbom poddawałaś.
I dopiero teraz widzę twe oblicze,
gdy ciężkie minuty do śmierci swojej
liczę.
Musiałam bardzo cierpieć i wiele w życiu
przeżyć,
żeby się dowiedzieć, że miało cię w nim nie
być.
Komentarze (1)
Co nas nie zabija, wzmacnia, myślę, że to
rozczarowanie było potrzebne aby dusza mogła wypłakać
się poezją...