Architektoniczna balladka o miłości
Pewien młody a zdolny architekt,
który stale by coś projektował,
nigdy nie miał głowy do kobitek
i z żadną dotąd nie romansował.
Nie mam czasu na podobne bzdury
mówił - na owe achy, zaklęcia, płacze,
we mnie tkwi demon architektury,
chcę stawiać domy a czasem pałace.
Zapewne byłby on kawalerem,
aż po kres życia w pustej sypialni,
gdyby nie spotkał panny, rowerem
dojeżdżającej do pracy w pralni.
Ujrzawszy z bliska więźbę jej krokwi,
proporcję fasady i pakamer,
uznał, że jest to rokoka rozkwit –
oraz, że nadszedł czas na sakrament.
Obecnie, jak głosi ta ballada
jest ojcem wielu synów i córek
i nade wszystko mu odpowiada
możliwość korekt oraz powtórek.
Bo sztuka budowlana wymaga
znajomości łączenia segmentów.
Nie zrobi tego byle łamaga
pozbawiony sztywnych elementów.
12.09.2008
Komentarze (31)
Urobiłam se ręce po łokcie księgując jednemu
architektowi, co kurom stawiał palace.
Pozdrawiam:]
rowerzystki mają nogi wyrobione od pedałów
ech,ci budowlańcy!
Koronkowa konstrukcja tej satyry widzi mi się bardzo
:)))
Charakterna ta kobieta z roweru, skoro architekt
zmiękł:))
o i tu też wesoło - bardzo na TAK!
Świetna ballada satyryczna:)
Fajna satyra z której wyziera
pochwała dla rowera:)) Miłej niedzieli.
Fund a mentalnie się zabrał do pracy! Takich nam dziś
potrzeba - ojców!
/ojczyzna w
ruinie/
Wesoło pozdrawiam:))))
grunt to sztywne elementy!
No to dales czadu ...az chcesz sie powiedziec w starym
piecu diabli pala ..ze szczeroscia bez granic mam na
mysli autora...tekscior pierwyj sort na wielki plusior
bez kadzenia
Ano, dobre jak nie wiem co ;)
re WBB;jezdem przywiązany do tradycji po dziwom
starych żytnich i z novych Wrighta - pomieszkał bym w
falingwater..
re wiesiolkowi; pamiętam , że studiowałeś architekturę
- oczywiście hermetyczny język m.in architektów
stwarza multum materiału na twórczość sensu stricto
satyryczną, można by pokusić się przy odrobinie
starania stworzyć coś zabawniejszego, ale mało casu,
mało casu krucafix..(Machulski, "Va Banque")