ASPERGILLUS FLAVUS
Kiedyś napisałam to dla pewnej kapeli......
Gdy nadchodzi czarna noc
-jestem sam.
Ogarnia mnie przerażenie
-te ruiny,w których siedzę,
Wycie wilków na Księżycowej Górze
i piękna,naga postać,
gdzieś w oddali...
Wiem,że nie mogę jej dotknąć,
Wiem,że nie mogę jej poczuć,
Wiem,że zniknie wraz z nadchodzącym,
dniem...
Pragnę tej Piękności,
chcę cały w nią się wtopić,
popłynąć w fascynującą odchłań...
Ale jest coś,
co nie pozwala mi
na tchnienie miłości...
Nagle wyrasta mur
-Krwawy Aspergillus Flavus...
Ogromny krąg płonących świec,
oświetla boską Nagość
i kiełkuje we mnie pożądanie...
Jej rozwarte usta
wzywają mnie bliżej i bliżej...
Ale jest coś,
co nie pozwala mi,
na tchnienie miłości...
Nagle wyrasta mur
-Krwawy Aspergillus Flavus...
Ona jednak chce
poczuć mnie do głębi
i cicho warczy...
Jej oczy błyszczą
co raz mocniej i mocniej...
A ja cały płonę i wiem,
Że jest coś,
co nie pozwala mi,
na tchnienie miłości.
Nagle wyrasta mur
-Krwawy Aspergillus Flavus...
Ale mur ginie w czeluściach
i mogę wreszcie ulegać rozkoszy,
która drąży moje ciało...
Pieszczę nieskazitelną Pięknośc,
czuję jej wspaniały smak,
który zniewala mnie całego...
Słowem wyjaśnienia...Aspergillus Flavus...to taki grzybek halunek...hihihi
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.