Auschwitz
Zabrali nas od rodzin i dzieci
Wywiezli daleko za miasto
Mieliśmy nadzieje że los się odwróci
Lecz początek był tylko namiastką
Zamknęli w zimnych domach
Zabrali wszystko co mogli
Mimo że płomyczek nadzieji ciągle się
tlił
Przedwcześnie opadliśmy z sił
Na wielkim placu przez drut kolczasty
strzeżonym
Jak dzikie wściekłe psy traktowani
Pełni nienawiści strachu i upokorzenia
Czekaliśmy na okrutny koniec
Pod Ścianą Śmierci nieświadomie
stanęliśmy
A oni byli gotowi nas dalej oczerniać
Oczy nam czarną przepaską zawiązali
A potem padł rozkaz... ROZSTRZELAĆ
czasem dedykacja jest zbędna...

spiewaczka


Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.