aż po siódme
siedem mórz gdy osuszę
siedem wzgórz się rozciągnie
pochylonych pod słońcem
niczym garby wielbłądów
karawaną do nieba
karawaną przez piaski
aż do nieba - siódmego
aż tam
zanim siódme rozjaśni
zanim chmurne wiatr wygna
puszczę stare latawce
napowietrzny snów ryngraf
wierzchem wiatru w gonitwie
origami do nikąd
aż po siódme sklepienie
w dal hen
w siódmym niebie
w siódmym raju
przemoczone
pomarszczone
latawce osuszę
latawce rozwieszę
na garbach wielbłądzich
na siedmiu pokłonach wzgórz
aż tam
Komentarze (5)
Zwraca uwagę warsztat, świeży w stylu i języku,
zdynamizowany i w wymowie taka ujmująca tęsknota i
wiara we własne siły w osiągnięciu celu, w spełnienie
pragnień, mimo nawet wcześniejszych niepowodzeń.
Pozdrawiam.
Spiewajacy wiersz :) Ladny!
Do siódmego nieba nie dociera się łatwo. Siedem mórz,
siedem wzgórz,ale do pokonania!
Pozdrawiam.
"aż tam" - to cholernie daleko, ale "w dal hen"
też wcale nie jast bliżej... no, ale siódme niebo,
jest tuż, tuż, tylko czy aby nie za blisko...
Odebrałam wiersz jako wyraz ogromnej tęsknoty. Za
czym? No właśnie... I tu każdy może wpisać własne
niespełnienia i żale.
Pozdrawiam :))