babcia/u mnie/bo nie wyrzucają...
3 dni przed moimi urodzinami
bezbronna leży
w moich rękach
tęczą nienawiści
zieje źrenicami
słucha komend
dźwigając w górę
obolałe biodro
swe biodro
życia lekkiego
ciemne zaułki
tęczą nienawiści
zieje źrenicami
oddaje pośladki
w stal rąk
moje posiadanie
skrytomyślą
błaga o
życia prozę
teraz brutalizm
i prostactwo
mycie tyłka
założenie pampersa
i maścią smarowanie
tęczą nienawiści
zieje źrenicami
zwojem czynnym
mózgu
przychodzi
jeszcze falami
nieodparta chęć
żrenic popiół
bym była
znowu wnuczką
pięcioletnią
którą
panom starszym
sprzedaje czasami
warto wszystkich traktowac jednakowo,warto wszystkich kochać,choćby z tego praktycznego powodu,że nie wiadomo gdzie się ostatecznie trafi cyt/ja/
Komentarze (1)
Dobry wiersz. Mocny, prawdziwy. Ciekawe, niebanalne
metafory i puenta :)