stan f
sobie samej dedykuję bo :sama mur buduję
wiatrem jesieni
zwiastującym
zimy mrozy
murem
bronią niegroźną
wokół utulona
klęczy na
posadzce buntu
na oślep zabijając
swoje lub cudze
pragnienia
wyniosła
źrenicą poraża
soczystymi wargami
przekleństwa sypie
księgą już całą
prawie zapisaną
iskrą duszy
niszczy życie
nut subtelne
już leniwe
tony
po czym
przez dziury
w murze palec
wkłada
pozwala komuś
liznąć musnąć
smak smierćkonwalii
poczuć
po to
by zaraz potem
ukryć go
w jesieni wietrze
i w rozkoszy
własnego skrzywdzenia
obrzucać
samą siebie błotem
samej znając zasady budowania-trudno mi go zburzyć-więc jak mają to zrobić inni?
Komentarze (1)
Ja tez buduje ...moze jeszcze nic nie widac ale
fundamenty mojej niedostepnosci juz są...za jakis czas
nikt go nie przebije...ładny wiersz...