Bajka o Płomyczku
Znalazłwszy się po drugiej stronie lustra
Płomyczek wzbił się w niebo - był w Czarów
Krainie. Co było w marzeniu, było też w
czynie. Każdy Cud znany był Jego
opuszkom...Zawsze uciekał w to miejsce.
Uciekał od smutków i cierpień. Od problemow
trapiących Jego samotnie zarzące serduszko.
Miał tu grono przyjaciół. Puszyste Chmurki,
z którymi często kąpal się w błękicie ponad
głowami. Miziające Polany igrające co rusz,
z Jego stopami. Bogate w uśmiechy, radośnie
galopujące Jelonki i delikatną kołysankę
śpiewające Skowronki. Były i troskliwie
kumkające Żabki przy Słonecznym Stawie, a u
podnóży Tęczowego Gaju ze swego piękna
dumne Pawie...
A w Gaju tym, gdzie tylko siegnąć okiem,
Perłowe Świerki i Sosny do Szczęścia
wysokie. I stary Dąb, największy mędrzec
stąd, aż po wszystkie horyzonty. Do Niego
udawał się po radę Płomyczek, by
rozświetlić Pokoju Zmartwień swych
wszystkie ciemne kąty. Dziś przybył do
Mędrca z niełatwym zagadnieniem. Nie chciał
już bowiem być samotnym Płomieniem...
Mój Drogi - rzekł na to Dąb. - Proszę, weź
ze sobą to Magiczne Pawie Piórko
opuszczając mój Gaj. Wyrusz przed siebie i
odszukaj Wiatr. Jest tylko jeden taki w
całym świecie, który pozwoli Piórku
odlecieć. Szukając tego Wiatru, możesz
przebyć niebywałe odległości, lecz to
jedyny sposób, abyś pozbył się uczucia
samotności...
Przepełniony mocą Krainy Czarów Płomyczek
przemierzał najodleglejsze zakątki, będąc
bardzo swym poszukiwaniom oddany. Upuszczał
Piórko na każdy Wiatr napotkany. Zwiedził
Morskie Bryzy, Pustyń Zamiecie, a nawet
Otchłani Piekieł Fale...Lecz za każdym
razem Piórko opadało nie chcąc lecieć
wcale. Wraz z kolejnymi niepowodzeniami
smutek w Płomyczku wzbierał. W końcu, pełen
łez, poprosił o powrót do domu Latający
Dywan, który dotąd wszędzie Go zabierał.
Prosto do łóżka wlecieli - w Rzeczywistość
przez oddzielające od snów lustro.
Płomyczek znów stał się zwykłym Chłopcem i
nocnymi podróżami wyczerpany, usnął...
Kiedy wstał nowy dzień, Chłopiec zatknąl
Magiczne Piórko w najmniejszą kieszonkę
swego plecaka i zarzuciwszy go na ramię
wyszedł z domu. Wciąż sam sobie, niczyj i
nikomu...Zmierzając w wir codziennych zajęć
napotkał spojrzenie niecodzienne. Idąca z
przeciwka Dziewczyna oczy
miała...PŁOMIENNE...Po chwili całowali się
już namiętnie witając miłości swej poranek.
A Piórko? Chłopiec wiedział już, że to nie
Wiatru podmuchy napotkane, czy to na
Pustyni, czy na brzegu Morza, a oddech tego
Anioła sprawił, że szybuje ono wysoko w
przestworzach...
Komentarze (1)
bardzo lubię bajki Piękna w słowie zaczarowana bo ma
wymowę nadziei Tak w oczach Anioła wybranej jest
płomień dla samotności Duży plus Pozdrawiam:)