bajka o rycerzu
pewien rycerz z potem na skroniach
bo deptać musiał sam, na piechotę
w ciężkiej zbroi, w słońcu, bez konia
który zwiał mu pełnym galopem
po co szedł, spytasz męcząc się srodze
co pchało go nieustannie do przodu
wśród zagrożeń czyhających na drodze
męczył się tak z jakich powodów?
szedł na spotkanie serca swej pani
i choć ogólnie bądźmy szczerzy
aparycje miał mocno do bani
i nikt w powodzenie misji nie wierzył
on dzielnie zmierzał jej na spotkanie
bo jak to zwykle w bajkach bywa
są same wierne i kochające panie
do których serce się z piersi wyrywa
szedł tak i szedł.. mijały lata
zbroja mocno się zakurzyła
czas ją w wielu miejscach powgniatał
miecz rdza mocno już wyszczerbiła
gdy doszedł wreszcie do celu swej drogi
gdzie miała go czekać jego miła
okazało się, że los był dlań srogi
bo ta już karczmarza poślubiła
jaki morał z tej opowiastki?
zamiast poświęceń, popraw swój bajer
może przykujesz uwagę niewiasty
nim Cię ubiegnie jakiś frajer ;p
Komentarze (5)
;-) zabawna opowieść z ciekawym morałem ;-)
No tak to już czasem bywa, kto pierwszy ten nie zawsze
lepszy, pozdrawiam ciepło.
a mówia dobry bajer pół roboty ...przedni ...i życiem
pisany ...pozdrawiam ciepło
ciekawa historia z dobrym moralem:)
witaj, ładny, wesoły i dobrze napisany wiersz.
puenta pouczająca. pozdrawiam.