Bajka o śnie
Rymowanka wówczas siedemnastolatki....
Istniało niegdyś małe królestwo.
Na wyspie mieściło się jego jestestwo.
Wyspa leżała na środku jeziora.
Jezioro duże, wyspa nie-spora.
Królestwo zaludnione jednym mieszkańcem.
Ogrodami połączony każdy kraniec z
krańcem.
Człowiek na samotność się nie uskarżał.
Miał swój sen realny - on mu wystarczał.
Uprawiał roślinność, wypasał swą owcę -
Leniuchowanie było mu obce.
Czasami śpiewał, bo zawzięcie wierzył,
Że jego ogrody bóg mu powierzył.
Myślał, że został przez bogów wybrany.
A jakiż wybór miały te pany?!
Rozmawiać mógł z nimi, słuchali go
nawet,
Lecz dnia pewnego spotkał go zawód.
Człowiek wstał - był wczesny ranek -
lecz zauważył on pewną zmianę.
Noc nie odeszła, zapadła ciemność.
Ach gdzież jest dzień? Gdzież jego
jejmość?!
Człowiek do bogów po poradę poszedł,
Lecz żaden nie zwrócił się doń swym
głosem.
Więc do nocy ogrodnik teraz się udał,
Lecz u tej pani też nic nie wskurał.
Wtedy ów mieszkaniec - księciem nie
będący,
Aczkolwiek królestwem swój kraj mianujący
-
Zrozumiał wreszcie, że bogów dla ludzi
nie ma... i się obudził.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.