Bandyta
Na jadące auta rzucał kamieniami,
krzyknęłam na niego, on się nadal bawił.
Wezwałam policję, przyjechali w mig,
parę dni na moście nie bawił się nikt.
Policja dzieciaka woziła trzy razy,
prawili kazania, dawali przykazy...
Kamień rzucił z mostu psiakowi na łeb,
leżał pies nieżywy! Zalała mnie krew.
Nikt go nie ukarał, bo szczerze i jak?
Robił jak uważał, przez to zginął psiak.
Pies człowiekiem nie jest, kara więc
ulgowa,
za zabicie psiaka, dziecka nikt nie
schowa.
Wiem ,że nie powinnam... pobiłam
gówniarza!
Wcale nie żałuję, błąd się przecież
zdarza.
Siedzieć mogłam w aucie, jechać Bóg wie
gdzie,
rzuciłby kamieniem co potem...kto wie???
wasze wiersze czytać będę dopiero wieczorem,mam dziś zawał pracy.
Komentarze (21)
słuszna decyzja.......
bardzo lubię czytać Twoje wiersze , są naprawdę
świetnie napisane :)
Cała uczciwość życia ugina się pod tym wierszem, bo
prawo swoje a bandyta swoje.
Łobuzowi miarka się przebrała należy mu się sroga kara
...
a to łobuz....ale kara go w końcu jakaś spotkała
może nie powinnam tak mówić, ale dobrze zrobiłaś.
Należało się mu, skoro rodzice nie potrafią.
Bardzo boję się takich chuligańskich zabaw
Pozdrawiam :))