Bez słów o miłości
Temu, komu oddałam serce, dzięki któremu cieszę się lub płaczę. Choć on o tym nie wie...
Sine jej ciało,
Zimne i bez tchu.
Z zmarłym na ustach słowem kocham.
Nie powie już nigdy
Słów czułych i gorących,
Nie zarumienią sie policzki
Dawną purpurą,
Nie wyzna już nigdy
Pięknych słów miłości...
A przy jej ciele
Na gołych kamieniach
Klęczy chłopak.
Łzy zasłaniają jego twarz.
Kochał ją
A ona odeszła.
Niespodziewanie,
Nagle i za szybko.
Nie powiedziała:
Żegnaj, do widzenia.
Nic.
Ale i tak będą razem
Bo oto coś błyszczy w jego dłoni.
To srebrne ostrze,
Które nachyla ku swej drugiej ręce.
Boi się. Ale chce to zrobić.
Dla niej, dla siebie, dla nich.
Już płyną do dołu,
Po jego bladej ręce
Pierwsze krople krwi,
A za nimi kolejne
Tworząc ciemnoczerwoną smugę...
Cieszy go myśl,
Że już niedługo ją zobaczy.
A w ostatnim tchnieniu
Podarowuje jej prezent-
Swoje usta.
Bo przecież serce
Oddał już wcześniej....
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.