bez tytułu
przyszła do mnie
nie zapytała czy może
pochłonęła mój umysł
nie zostawiając mi niczego
dzień, a wokół mnie ciemność
tłum, a nie mam do kogo otworzyć ust
rozbiła się o skalny brzeg
kula
wspomnienia zabrały
fale
w dole
bezkresna nicość
zakuła w kajdany obojętności,
trzymają mocno moje ręce,
już wyrwać się nie mogę,
spadam w przepaść
gdzie strach?...
tysiące innych myśli
w otchłani biją się
dusze
ich krzykiem pełnym bólu
żywi się
pustka
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.