BIAŁE BAZIE...
upadnę maleńkim listkiem
w otwarte dłonie jesieni
myśli narodzę złociste
wchłaniając oddech zieleni
wiatrem zatańczę kankana
deszczowym płaszczem owinę
kałuży łez moich plama
zwierciadłem będzie na chwilę
otulą czas srebrne szadzie
źrenice błysną nadzieją
szukaj mnie gdzie białe bazie
uśmiechy wiosny całują...
autor
Sfinx
Dodano: 2007-10-07 13:34:28
Ten wiersz przeczytano 1516 razy
Oddanych głosów: 19
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (5)
Tak mi się skojarzyło że podmiot zasypia razem z
niedźwiadkami aby obudzić się na wiosnę. Wiersz bardzo
zgrabny czyta się płynnie i budzi wyobraźnię.
Czytając ten wiersz poczułam jakby juz zima byla za
nami...a kwiaty zaczęły kwitnąć za oknami.Choć wiosna
daleko ...czekam już na nią z utęsknieniem. Piekny
wiersz :)
"szukaj mnie gdzie białe bazie
uśmiechy wiosny całują..." Oj długie będzie
czekanie, bo wiosna będzie strasznie daleko!!!
"upadnę maleńkim listkiem..." - oczami wyobraźni
zobaczyłam, jak złocisty liść porwany z drzewa
szybuje, a wiatr tarmosi go we wszystkie
strony.....Czyżby on już leciał na spotkanie z wiosną?
Ale po drodze jest jeszcze zima, więc czyje dłonie go
ochronią?
I choć za oknem szaro i choć za oknem zimno..dzięki
Tobie, cieplej w znękanej mojej duszy...=)