Biedota....
Puka do drzwi nie spodziewanie,
mieszkańcy w domu jedli śniadanie.
wchodzi i prosi o zmiłowanie,
dajcie mi chociaż zegar na ścianie.
Albo mi dajcie tę złotą tace,
całą wdzięcznością moją zapłacę.
Gdera i gdera dajcie pierścionek,
chociaż by śmieci dajcie mi worek.
mija godzina ona wciąż prosi,
no i dostała w łeb od gosposi.
Komentarze (3)
Bardzo tajemniczy wiersz...
Co miałeś na myśli pisząc go ...
Fajnie się go czyta.Niespodziewana dla mnie jest
końcówka,ale właśnie ona rozwesela ten wiersz.Plusik.
Wiesz...nie tak do końca wesoły ten wiersz...fakt, że
kończy się wesoło, ale dla mnie on jest smutny....taki
klimat odbieram w tym wierszu...podoba mi się...