błędne ogniki
patrzę widzę nie-dowierzam... nie podoba mi się ten obraz
jakże inaczej ubrane treści spod kufla
o szarości bycia picia i tego co paszcze
zwilża mieląc bełkotem dym z papierosa
gdy dzień zajrzy w oczy drży zimnokrwisty
flak człowieka
wyssane ego
samotnie krąży szukając mamony zażarcie
tłumaczy nie mam z tym problemu wiem
gdzie ma koniec ta hybryda
to tylko przerywnik małe co nie co
wylane
żalem płynie ocean sprawiedliwość
bezsens
robak wierci się w trzewiach trzeba
zalać
procentami
inaczej miała toczyć się kula
fundamenty słabe to runęły ściany
gwiazdy
milionem łez brzęczą osy w głowie ul
zalany
kleksem na chodniku znaczona droga
samotnie podpierając łokciem pył
istnienia
piekło istnieje jednak za życia wdech
wydech
klęska kląska na dnie kufla znowu susza
krwiożercza prześmiewczo zaprasza do
zdroju
polepszacze chwil traconych ot tak zalane
bursztynowym płynem znikające iskry
gasną
osobiste nieba domowego ogniska
Komentarze (7)
na komentarz zabrakło siły po takim wierszu, tylko
pozdrawiam Hal.
Smutny wiersz,ale przekaz bardzo dobry.Pozdrawiam
Śliczna refleksja, pozdrawiam :)
... przejmujący obraz alkoholizmu ... smutny wiersz z
dobrym przekazem... Pozdrawiam :)
smutna refleksja nad życiem z alkoholikiem
Ciekawe spojrzenie na problem alkoholowy. Podoba mi
się w tresci i formie. Czy nie powinno być "małe co
nieco"? Miłego dnia:)
Smutny obrazek, do refleksji zmusza,
tak bywa kiedy w rozsypce jest dusza!
Pozdrawiam!