brak*
w cieniu blasku rozpaczy
ukladam sie do snu
w polmroku dnia
wstaje
jak nikomu niepotrzebna
zabawka
tylko deszcz wydostaje sie
z moich wypalonych oczu
i juz nie czekam
nie wierze
samotnosc mym bratem
lek mym domem
tylko cisza dookoła
spiewa swym glosem
woda bije sie z ogniem
bomba szybciej tyka
czas przemyka mi przez palce
ciagle nie przestaje wolac
krzycze do was
wy mnie nie slyszycie
moze mnie juz nie ma
trwam jak niewidzialny duch
przechodzicie obok mnie obojetnie
tylko
czy to jest zycie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.