Broń
Nic nie czuję z otchłanią związałam się
Związane ręce,słowa-to wszystko co
dotyczyło mnie
Małe szczęście,które niegdyś było obok
mnie
W zaprzysiężony mur zmieniło się
Próbuję coś powiedzieć,lecz nie mogę
otworzyć ust
Chciałabym się poskarżyć tobie Boże
Wiem co zrobić by ktoś wreszcie zrozumiał
mnie
Powoli,ale jednak wyciągam broń
Na nic już nie czekam
Nikogo nie pamiętam
To co na celu mam zacieram jak żałosny
fakt
Nie patrz na to Boże,bo i tak tu nic nie
pomoże
Może zacznij leczyć dusze nie
poskromione
Ja i tak za dużo chcę
Więc błagam uwolnij mnie
Duszę się w tym świecie
Modlę się w noc i w dzień
Ale to nic nie pomaga
Słowa unoszą się i opadają
Aż wkońcu znikają w odwecie za moje życiowe
przewinienia
Wszystko w kółko jakby nie mogło inaczej
być
Nie mam zamiaru skarżyć sie do Boga
Bo nie on winien tego co mam
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.