burza nadchodzących dusz
... że jestem człowiekiem...
na niebieskim tle nieba
obłoki białe oddalają się
na błękitnym tle nieba
krople deszczu ocierają się
o szyby ...
jasność dnia okrywa cień
krople deszczu ocierają ciągle się
niewiadoma ciemność ogarnęła mnie
ciągle słyszę ciszę
przed zmartwychwstaniem ...
nadchodzi cicho burza dusz
ogarnia ludzkość powoli już
i zbiera ciernie powszednich dni
oddając w zamian pogodne sny
nadchodzi ciągle jasności dzień
wciąż on podąża ,wciąż goniąc cień
jasność zwycięża – tak mówił ktoś
cicha nadzieja – że to nie błąd
niebieskość dnia odchodzi gdzieś
znów nocy powiew ciemniejszy jest
gdzieś o poranku budzi się dzień
w nocy znów sen panuje też
normalny system , normalny czas
wszystko normalne i słońca blask
znów gdzieś widnieje ponad domami
znów dzień się zbudził ponad nocami
znów sny oddały sens swojej mowy
znów dzień jest piękny i duch gotowy
by przyjąć słoneczny pogodny czas
po to by zmienić choć trochę świat
nadchodząca burza zmartwychwstałych dusz
potrzebna jest nadal , potrzebna już
by zmienić cele i sens milczenia
by znów odnaleźć wiarę istnienia
by znów uwierzyć i móc powiedzieć ,
że jestem tylko zwykłym człowiekiem ...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.