Byłem bardzo blisko
Byłem bardzo blisko,
prawie się witałem.
Straciłem to wszystko,
wszystko, co kochałem.
A miałem marzenia,
nawet zbyt doniosłe.
Miałem je doceniać,
nimi nawet rosłem.
Nimi owijałem,
moje skromne ciało.
Nadziejami grałem,
ile grać się chciało.
A organizm zdrowy,
cel namierzał szczerze.
I wciąż był gotowy,
zawsze w dobrej wierze.
Byłem bardzo blisko,
a jednak straciłem.
Straciłem to wszystko,
co było mi miłe.
Teraz już nie gonię,
tempo swoje zmieniam.
Zaczekam na koniec,
własnego istnienia.
Komentarze (3)
Kobiec istnienia nadejdzie i bez czekania na niego.
Myślę, że warto ten czas wykorzystać, póki można - i w
sposób, w jaki można.
Pozdrawiam serdecznie.
Bywa i tak...
Pozdrawiam Tadziu :)
Wartko płynie refleksja, taka w sumie uniwersalna.
Każdy miał chyba w życiu taką sytuację. Pozdrawiam.