Cailohus. Podstępnych promieni...
( … gdy brat przeciw bratu we wspólnym oczekiwaniu na wroga…)
Czarnym opadem promieni co znad głuszy
zawrzała
Arytmiczna pieśń ciemiężcy w epizodach
zaciemnienia
Spowijając w nie dorzeczu dominacji
pierwsze sny o potędze
Na tych wrzosowiskach tak bladych jak sama
pustka
Na kwitnących całunach zapadającego się w
sobie kontynentu
W półciemnym istnieniu moich imaginacji
Wietrzeją stosy nie przekonujących racji
Wciąż zbyt młodych fraktali była to
ojczyzna
By przez snu majestat w kronikarskiej
własnej dobie
Poddawać ich bezruch próbom w prowokującym
ruchu planet
W celebracji zderzających się dwóch
światów
Po obu stronach mojego własnego odkrycia
W myśl spokoju poświęceni zostali snom
kamiennym
Tkwiąc tak niemo w przemijaniu dekad
– w przemianach nadchodzącego
Przypodobaniu żałobnym zarysem wielkiego
cienia planet
Pozostali sami sobie tak jak ogrodowa sadź
w stałym cyklu odradzania
Lecz zbyt długo sztuczny sen ich w sobie
zamykał i prześwietlał
W marnującym polot przeznaczeniu
Dramatem braci stał się więc przesyt
Bez chaosu w stateczności naprzeciw
ułożeni
Płowym obszarom w określającej się
wojnie
Która nie przywiodła ostatecznie wrogich
armii
Lecz w zamiarach podstępu określiła serc
różnice
Odwracając pierworodnych od swej matki
By tęsknota tęsknocie
By słońce słońcu
Obcym zawsze było
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.