cela
Teraz gdy spoczywam,
przed sądem niebios,
myślę ile zła uczyniłem,
ile osób zostawiłem,
ile obietnic nie dotrzymałem,
jestem więźniem tego życia,
siedzę w tej celi sam,
wpatrzony w odbicie twarzy w kałuży z
łez.
Proszę pozwólcie mi umrzeć,
a pamiątką po mnie będzie ten wiersz,
wyskrobany kamyczkiem na ścianie celi,
po to, aby inni mogli go czytać,
by wiedzieli że to bramy niebios.
Słyszę już kroki sędzi,
to Bóg zabiera mnie ze sobą,
czy to niebo?
dziękuję...
Komentarze (3)
zaintrygował mnie tytuł.. no i nie zawiodłam się..
Twój wiersz bardzo mi się podoba.. zdecydowanie
głosuję.. pozdrawiam
Akurat, ten wiersz jest fikcją :)
Ten wiersz w ogóle nie jest szczery. Jeśli jest
rzeczywistością to czemu trafił na ten portal...? A
jeśli fikcją to się nie czepiam. Pozdrawiam :)