Chaber i mak
Delikatny polny mak kołysał się w
zbożu
w morzu zielonego zboża.
Wiatr nim kołysał leciutko,
deszcz spłukiwał z niego smutki.
Płatki maku czerwieniły się w zbożu.
Jak plama krwi
na zielonej łące.
Jak płomień
który ogarnia spragnione miłości
serce.
Aż nagle obok wyrósł modry kwiat
pospolity chaber chwast.
Zaszumiało zdziwione zboże,
zakołysał się lekko mak.
Odtąd razem chaber i mak
kołysani leciutko wiatrem
słuchali opowieści śpiewanych przez
świat.
Byli jedną plamą czerwono-błękitną
stanowili całość, tak pięknie
rozkwitłą.
Aż do dnia w którym usechł mak
zaraz po nim uschnął błękitny śliczny
kwiat
mały chaber - pospolity zwykły
chwast.
Zaszumiało zdziwione zboże
zaszeptało... jak to tak?...
Komentarze (1)
No piękny wiersz zwłaszcza tytuł:)