Chodź!
Chodź! Zamieszkaj ze mną w domku na
drzewie.
Będziemy jak wiewiórki buszujące w krzewie,
co
sercę i skórę cierniami do krwi kaleczy.
Chodź! Znam środek, co wszystko wyleczy,
to niewidzialne i co w oczy kole.
W marzeniach Nasz domek na drzewie
gryzmolę.
Chodź! Mam kilo gwoździ i trochę drewna.
Mówią, że za mało, że klęska jest pewna,
lecz
kto udowodni, że cudów dziś nie ma.
Chodź! Nie narzekaj! Nie zrzędź już
tyle!
Mam w torbie plakatówki i różne akryle.
Zamalujmy tę szarość farbami trzema.
Tyle kolorów, że starczy na marzenia.
Komentarze (4)
przeczytałam i nie żaluję
bardzo ciekawy wiersz warty przeczytania podoba mi się
pozdrawiam serdecznie
Piękny wiersz. Po pierwszym przeczytaniu jest dla mnie
wołaniem rozradowanej dziewczyny/rozradowanego
chłopaka do drugiej połówki. Później jednak, przy
drugim przeczytaniu pomyślałam sobie, czy ten wiersz
aby na pewno jest o miłości? Ja zawsze interpretuję
wiersze inaczej, niż inni więc pewnie się mylę, ale
uważam, że ten wiersz opowiada o tym, że marzenia nie
zginęły wraz z dzieciństwem (sam domek na drzewie był
niegdysiejszym marzeniem prawie każdego dziecka), ale
żyją głęboko w nas.
Fajny ten dom na drzewie :)