Chrystus Frasobliwy na końcu...
czy to już jest koniec
aż się wzdrygnąłem
obróciłem się żeby
jeszcze raz popatrzeć
Bóg siedział zafrasowany
na sosnowym pieńku
wsparłszy głowę
na ręku w cierniowej koronie
twoje oczy są jakieś takie
bez wyrazu szepnął mi
do ucha ksiądz proboszcz
z parafii Najświętszego Serca
Jezusa Chrystusa gdzieś
na końcu świata
zrobiłem oczy mojej matki
co umierała na raka
młodo i długo że bez nadziei
jeszcze jedenaście lat
i jak Bóg da to będę
w jej wieku pomyślałem
podszedłem i spojrzałem
mu prosto w oczy
po czym zmieniłem je
na oczy mojego ojca
jak siedzi na ławeczce
pod krzakiem bzu
i czeka już drugi dzień
wpatrzony w asfaltową
drogę osiedlową
bo mam przyjechać
żeby go wykąpać
dzisiaj albo jutro
rymowane.blogspot.com
Komentarze (9)
Pomimo żałości w wierszu, czuć też
ciepło...pozdrawiam:)
Wzbudza do refleksji. Pozdrawiam
zatrzymał i poruszył mnie twoj wiersz ....
tyle w nim serca i miłości
pozdrawiam:-)))
Przejmujący,chociaż byłby lepszy po pewnych skrótach.
Tak, poruszajacy.Pozdrawiam:)
Poruszający wiersz. Słuszna uwaga Krzemanki, mimo
niewidocznej kropki:))
ciekawy wiersz - zgrabne przejścia :) zatrzymał :)
pozdrawiam serdecznie
Dzięki Krzemianka. Tam jest kropka, tylko niewidoczna
:)
Ciekawy wiersz. Msz ten fragment:
"wsparłszy głowę
na ręku w cierniowej koronie"
brzmi niegramatycznie.
Powinno być raczej:
"wsparłszy na ręku głowę
w cierniowej koronie". Miłego dnia