CHWILA ZADUMY NAD…
Przechadzam się
swoimi dłońmi
muskam łany zbórz
Serfuję
ale nie przepadam aż tak
za widokiem mórz
Rzucam morskie myśli
nadchodzi pora się powspinać
Czuć halny pomiędzy palcami
rzeczywistość naginać
Słucham
co ma do powiedzenia
delikatnie świszcze
Oczekuję go
tak jak tłum
oczekuje na swe bożyszcze
Promienie słońca się leją
nagrzewając górzyste stoki
Zbawiennie to wpływa
na me rozkładające się zwłoki
autor
depechmaniac
Dodano: 2009-09-20 22:10:48
Ten wiersz przeczytano 538 razy
Oddanych głosów: 1
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.