Chwile głodu
Dzikie gody wywołują we mnie głód,
Bestialsko przekraczający moje Ja.
W spływającym na mnie świetle
kolorofonów
Szalone Ja nie pozwala mi być sobą
I ukazuje moją drugą twarz.
Złowrogie krzyki,
Ta przeklęta kakofonia,
Rozwala moje uszy i umysł.
Z każdym krokiem
Przywłaczam sobie prawo do istnienia
Tak przeklętego jak ja sam.
Kolejny menisk w moim kieliszku
Przesądza sprawę
A wszystkie razem
Są jak przeklęta ława przysięgłych
Która wszystko przesądza
Wprawiając mnie w amok!
Cholerne chwile głodu!
Dławe dźwięki mnie dławią
Tchawicę mą gniotąc!
Te wszystkie sztuczności
Tak sztucznie mnie opisują!
Tylko ona jedna,
Stojąc przede mną,
Tak niesztucznie opsisuje zdarzenia...
I nawet ta hipokrytyczna bestia we mnie
Nie potrafi przerwać
Tych niestałych kajdan głodu
Które tak bardzo mnie ściskają.
Walić to.
Meduza już moje serce przemianiła.
Skończę palić i idę się
"Bawić"...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.