Codziennosc...humoreska
leżąc na kanapie
ręką podtrzymując podbródek
niczym owy Dyzio Marzyciel
rozmyślam
a gdyby tak
przejechac się rydwanem
zaprzężonym w gwiazdy
a gdyby tak
na księżycu pobujac się
jak na hamaku
popijając mleczny nektar
a gdyby tak
oswoic dziką kometę
jak amazonka wolna
zwiedzic inne planety
i nagle głos zza światów słyszę
co z marzeń mnie wyrywa
-kto dzisiaj kochanie
po obiedzie zmywa?
spadłam więc na ziemię z hukiem
obwiązana w pasie fartuchem
wzięłam się za zmywanie
Komentarze (4)
I pomyśleć, że tak wielu (wiele) marzy o tym, by mieć
dla kogo sprzatać, mieć po kim zmywać... Szczególnie
panie; niektóre zajęły się karierą, może nawet naukową
a- to już wspólgraloby szczególnie- być może
astronomią (-logią. -nautyką, nieważne) i teraz,
osiągnąwszy w swej dziedzinie wiele a może nawet
wszystko pragną wreszcie odszukać swą drugą połowę...
A tu statystyka nieubłaganie mówi: po czterdziestce
łatwiej zostac celem zamachu terrorystycznego niz
znaleźć męża.... Tak przewrotnie komentuję treść twego
wiersza (że zawsze marzymy o czymś, niedoceniając
tego, co mamy). Ale pomimo moich tu wymądrzań
napisałaś ładny i dobry wiersz
...hihihi podobalo mi sie.....moge sie utozsamic z
wierszem, bo tez jestem niczym ten Dyzio Marzyciel, a
zarazem zona i matka z obowiazkami...a takim nie latwo
jest uciec w marzenia...:)brawo:)
osiągnęłaś w wierszu to co chciałaś- uśmiech
czytelnika. Mi się podoba wiersz, bo niby jest
prosty, a jednak metafory sprawiają że jest niezwykły.
Płynny i lekki, troche rytm zgubiony, ale jest
świetnie.
Wiersz napisany zgrabnie,płynny w czytaniu,ale sama
końcówka przypomina mi reklamę TV"kochanie a marchewkę
kupiłeś?"W końcowej części zgubiłaś rytm,może to efekt
powrotu z krainy marzeń?:))