Cos co uslyszalem...
Ktos mi dzis cos powiedzial,
Cos co mnie zadusilo,
Ktos na kim mi bardzo zalezy...
Powiedzial mi, ze brak tu sensu,
Ze szansy nie będzie,
A bez niej poswiecen będzie wiecej,
Droga będzie ciagnela się w
nieskonczonosc...
Powiedzial mi, ze nie ma rodziny,
Ze dom już nie pachnie,
Tylko wydaje z siebie wstretny odor,
A to znaczy, ze nie ma domu...
Powiedzial mi, ze nie ma marzen,
Ze rozpuszczalnik zycia zniszyl jego
farby,
A gdy nie ma marzen,
Cel mowi „dziekuje” dla
ambicji...
Ze jutra nie będzie,
Obudzi ja tylko mrok,
A gdy mrok wyciaga nas ze snu,
To znaczy, ze swiatla już nie ma...
Nie wytrzymalem,
Wlazylem kurtke i buty,
Wyszedlem szukac drogi,
A przywital mnie mrok,
Brnalem by przebic się przez ciemnosc,
Niepoprawny optymizm pchal mnie do
przodu,
Ale on jak swieca się skonczyl,
Wypalil się w koncu,
I stanalem w miejscu,
Szukalem spokoju,
Lecz zabijala mnie cisza,
Ogluszajaca swa glebia,
Przestalem myslec...
Jutro obudze się biedniejszy,
Pozbawiony swiadomosci iż dobre mysli,
Iż dobre mysli mogą zdzialac cuda.
Jutro obudze się bogatszy,
Obdazony wiedza iż tylko sila która
posiadam,
Musi mi wystarczyc na te droge,
Droge do naszego szczescia.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.