Cytadela marzeń
I w boskim dorobku cytadela marzeń.
Zapadasz w nią ty... zapadam w nią ja.
Gdzie jesteś... nie wiesz, póki świt
Nie odsłoni swojego oblicza.
To jest okropne, dopiero gdy się
budzisz.
Najlepiej gdy aksamitem ostudzisz
Twój żal.
To już za późno... zawsze jest za późno.
Wyrocznia triumfuje w blasku chwały...
Unosi swój miecz świetlisty boski kat,
By twe powieki cicho przestały...
Przesłaniać marzeń rozkwitły kwiat.
Żal wciąż jest, on trwa do pewnej
chwili.
Do głuchych spotkań drewna i stali,
Chrzęstu ponownie otwieranych drzwi.
Ty wciąż się zanurzasz w tej twierdzy...
Ona upustem dla naszych myśli
i orzeźwieniem dla krwi.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.