czas dojrzewania...
leżąc w niewinnej bieli pościeli
głowa w poduszce z kwiecistych marzeń
zasypiam co dzień nadziei pełen
przykryty kołdrą tajemniczości
śnię o miłości...
kiedy wybija godzina duchów
zstępujesz na mnie jak anioł z nieba
ja w innym świecie rozanielony
robimy cuda, krążą omamy
tak się kochamy...
noc szybko mija, zbliża się ranek
marzenia senne w górę wzlatują
kołdra z poduszką w dół na podłogę
a pościel cała pomiętolona
znów poplamiona...
Komentarze (17)
Takie uroki dorastania...
Sen na jawie :) pozdrawiam