Czemu?
Czemu właśnie do mnie...
Lgną optymiści?
Do niespełnionego pesymisty,
Kogoś kto się przyzwyczaja,
Kruchego w duszczce,
Wy jednak silni jesteście,
Nieugięci na milostki,
Raniąc lice niewaist,
Dookoła ich troski...
Może tak los zechciał,
By naprostować moje jaźnie,
Bym choć krople miodu
Mogły one przez milczenia tone...
Doznać w objęciach człeka,
Jak kwiat narcyzu rozpartego.
Iskierka nadziei, akceptacji,
Mojej kusej osóbki.
Od mojej maleńkości,
Marzenia mówią,
Iż ja do bratniej duszy,
Chcę mieć trochę wstępu.
By mnie rozumiał i ja go.
By był mną, a ja nim.
Bym gwiazd niestrudzone wrzesia.
Mogła podziwiać,
Z aprobatą w oczkach,
Tego co sam marzył podobnie.
Romantyzmu krztynę pragnę
I miłości tej najdoskonalszej,
Jak z blasku lefrektorów,
Z kwadratowych puszek,
Dostrzegam gdy mi dopomoże.
Czy kiedykolwiek znam tej rozkoszy?
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.